Historia Emilly - Jak jej córka uratowała jej życie

Niedawno obchodziłam 5 lat trzeźwości i każdego roku (ironicznie w Dzień Świętego Patryka) jestem zalewana wirem myśli, uczuć i emocji.

Wszystko od "Piekło tak! Jestem cholernie niesamowita! Go team Emilly!" do "jest tak wiele żalu, tak wiele bólu i smutku, których nigdy nie mogę zabrać". Nieuchronnie wspomnienia powracają. Aresztowania, przemoc, kłamstwa - tak wiele kłamstw. Niebezpieczeństwo, na które się naraziłem, a co gorsza krzywda, którą wyrządziłem wszystkim wokół.

Moja historia zaczyna się w wieku nastoletnim, kiedy dorastałam w rozbitej rodzinie, zmieniając szkoły średnie tak często, jak normalni ludzie zmieniają majtki. Zazwyczaj miałam starszych chłopaków z ich własnymi wątpliwymi planami, tak zwanych przyjaciół, którzy trzymali się z daleka od mnie i uciekali szybciej niż ja przy najmniejszych oznakach kłopotów. Miałam wiele problemów z obrazem ciała, co skutkowało tym, że wciąż toczę walkę z głęboko zakorzenionym zaburzeniem odżywiania. Życie zaserwowało mi ładny parujący gorący talerz gówna i robiłem co mogłem, żeby przetrwać każdy dzień.

Uciekałem i piłem, kłamałem i kradłem. Wsadziłem głowę w piasek i byłem zdeterminowany, by tak pozostać jak najdłużej. Od 16 do 21 roku życia spędziłem wiele lat w szpitalach psychiatrycznych, schroniskach dla nieletnich i na ulicy. Wydawało się, że za każdym razem, gdy ktoś brał mnie pod swoje skrzydła i szeptał te 6 małych słów "Nie poddam się", moje serce wypełniało się nadzieją, a potem szybko rozpadało się jeszcze bardziej za każdym razem, gdy zdawałem sobie sprawę, że to bzdura.

Wcale nie zamierzam siedzieć tutaj i grać ofiary. Wiem, że każdego dnia, kiedy się budziłem, miałem wybór, aktywnie wybierałem ten styl życia i późniejsze konsekwencje, które się z nim wiązały. To jest to, co teraz uważam za tak trudne, zaakceptowanie, że wraz z wyzdrowieniem przychodzi odpowiedzialność za przebaczenie sobie, coś, co wciąż jest w dużej mierze pracą w toku.

W tym, co opisałabym jako mój najniższy punkt, mieszkałam w wynajmowanym lokalu z partnerem, który również był uzależniony od narkotyków. Właśnie zakończyliśmy rutynowy cios na siebie, w wyniku czego połamane meble, dziury w ścianach i policja została wezwana po raz czwarty w tym tygodniu. Gdy ja pielęgnowałem moją rozwaloną wargę, a on siedział przerażony na podłodze w łazience, wymyśliliśmy plan, by powiedzieć glinom, że mój ojciec umarł, a ja byłem tak zrozpaczony, że zniszczyłem dom, podczas gdy mój partner patrzył na mnie, desperacko próbując mnie powstrzymać.

W miarę jak zapamiętywaliśmy nasze kłamstwa i próbowaliśmy zatrzeć nasze ślady, zdałem sobie sprawę z tego, jak głęboko się pogrążyłem i w mojej głowie pojawiła się jedna myśl, coś, co mój ojciec wbił mi do głowy, gdy dorastałem jako dziecko...

Definicją szaleństwa jest robienie w kółko tego samego, oczekując innego wyniku.

Kilka dni później odkryłam, że jestem w ciąży, a kilka dni później mój partner trafił do więzienia. Moja córka naprawdę uratowała mi życie. Od chwili, gdy dowiedziałam się o jej istnieniu, wiedziałam, że nie chodzi już o mnie. Miałam obowiązek zapewnić najzdrowsze środowisko dla niej i tylko dla niej. Głęboko wierzę, że każdy z nas ma prawo do uczestniczenia w niezdrowych sytuacjach, czy jest to życie w uzależnieniu, związek z DV, lekkomyślne zachowania itp. ALE jak tylko stajemy się rodzicami, przełącznik jest przestawiony. Nikt z nas nie ma prawa nastawiać swojego dziecka na porażkę. Rodzą się z czystą kartą i jakakolwiek ścieżka, którą podążają, jest ustalana za nich przez ich rodziców. Gdyby nie moja mała Sienna i garstka innych ludzi, naprawdę nie wierzę, że żyłabym dzisiaj.

Obchodzę 5 lat trzeźwości. Do każdego, kto nadal zmaga się z uzależnieniem, czuję cię. To może być pokręcony, samotny świat. Mogę wam obiecać, że wszystko ma swój czas przydatności do spożycia, a kiedy już upadniecie tak nisko, jest tylko jedno miejsce, do którego można się udać - i jest nim góra.

Autor