Tim Allen zwierza się z 21 lat trzeźwości

Tim Allen ma na swoim koncie wiele ról, między innymi w filmach "Santa Clause", "Last Man Standing" i "Toy Story".

Dziś jednak Allen świętuje kolejne zwycięstwo. Mając za sobą ponad dwie dekady trzeźwości, Tim przypisuje sobie pokonanie osobistych walk, które w dużej mierze przyczyniły się do jego sukcesu.

"Największe błogosławieństwo w moim życiu

"Mówiąc szczerze, jestem trzeźwy od 21 lat. To największe błogosławieństwo w moim życiu" - powiedział w wywiadzie dla Parade.

Tim odsiedział prawie dwa i pół roku w więzieniu federalnym za posiadanie kokainy w 1985 roku, został aresztowany za jazdę pod wpływem alkoholu, a ponad 21 lat temu rozpoczął leczenie uzależnienia.

"To był przełomowy moment. Dzięki niemu nabrałem wielkiej pokory i byłem w stanie zadośćuczynić przyjaciołom i rodzinie oraz na nowo ukierunkować swoje życie na wyznaczanie i osiąganie celów" - powiedział aktor w wywiadzie dla "The Washington Post".

"Nie jestem już tym samym człowiekiem, którym byłem (...), kiedy ukrywałem się i robiłem to, co robią ludzie, którzy za dużo piją. Nie miałem kontaktu z ludźmi" - zauważył.

Jednak pomimo trudności, Allen przypisuje komedii, że pomogła mu przetrwać mroczne chwile.

Komedia jako sposób na radzenie sobie z problemami

"Nie chcę być zbyt filozoficzny, ale komedia to mój mechanizm radzenia sobie z problemami. Zawsze tak było. Tak naprawdę nie za bardzo lubię ludzi" - mówi w wywiadzie dla Parade. "Aby trzymać ich na dystans, opowiadasz dowcipy, a oni śmieją się i odchodzą" - dodał. Nie czuję się komfortowo z tym, co myślę i czuję przez połowę czasu, więc nie chcę się tym dzielić" - kontynuował. "Kocham rodziny, kocham kobiety, kocham gejów, nie mam zdania na ten temat - ja, osobiście. Kocham religię, więc wrzucę to wszystko. Próbuję rozśmieszyć ludzi. To taka magiczna sztuczka: ta-daaa!".

Po tym, jak Allen został oskarżony o jazdę pod wpływem alkoholu w 1997 roku, rozpoczął leczenie i nie oglądał się za siebie.

"Dla mnie to było już skończone! Po prostu skończyłem! Nie wiedziałem, gdzie się zwrócić" - powiedział w wywiadzie dla Huffington Post w 2013 roku. "Mój znajomy lekarz powiedział mi dawno temu, że musisz po prostu poprosić o pomoc... Jeśli jej potrzebujesz, to pierwsza rzecz, do której idziesz w książce telefonicznej, i to za darmo. Jest to program, który zawsze ma otwarte drzwi, nie ma żadnych składek ani opłat".

"To choroba duszy i umysłu".

Dziś 66-letni aktor utrzymuje się w formie, zdrowo się odżywiając, ćwicząc cardio, rozciągając się, a nawet przypisuje medytacji swoją trzeźwość. "Potrafię tak się zamartwiać i stresować, że po prostu muszę usiąść w spokoju" - mówi. Zauważa, że gdy siedzi i medytuje przez 30 minut, "to tak po prostu jest" - pstryka palcami - stresy opadają jeden po drugim, przechodząc od "Martwię się o swoje zdrowie! Martwię się o moją rodzinę!" do poczucia mniejszego stresu i większej obecności z każdym oddechem.

Allen dodaje: "Jest to choroba duszy i umysłu, która niszczy ludzi wokół ciebie. To kwestia osiągnięcia osobistego dna... Byłam zmęczona wymówkami, wstydem i poczuciem winy... Miałam tyle energii, żeby sobie z tym poradzić. To było nie do opanowania. Usiadłem tam [i] powiedziałem do Boga, który nade mną czuwał: 'Pomóż mi! Zrobię, co zechcesz". Jestem facetem, który nie lubi "zorganizowanych" rzeczy, ale AA jest dla mnie po prostu genialne".

Obecnie aktor mieszka w Los Angeles ze swoją żoną od 13 lat, aktorką Jane Hajduk i ich córką, Elizabeth 10. Allen ma jeszcze jedną córkę, 29-letnią Katherine, z poprzedniego małżeństwa z Laurą Deibel.

Tim dodał: "Jestem w 68 procentach szczęśliwy, dążę do 70 procent" - zażartował. "Jestem też niezmiernie wdzięczny za to, gdzie dziś jestem".

Autor